poniedziałek, 24 marca 2014

"Błagam o łąskę trwania, jeszcze..."

SOUNDTRACK

Po kilku minutach zebrałam się w sobie i otarłam resztki łez, które znajdowały się na moich policzkach. Liam ciągle trwał przy mnie, otulając mnie swoimi umięśnionymi ramionami. Odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam w brązowe tęczówki. Posłał mi ciepły uśmiech, który starałam się odwzajemnić chociaż chyba nie wyszło mi to zbyt dobrze. Chłopak podniósł się na równe nogi i wystawiając w moją stronę ręce, które złapałam, podniósł w górę.

- Dziękuję. - szepnęłam, a moje policzki przybrały kolor czerwieni, gdy uświadomiłam sobie jaką scenę zrobiłam
- Słodko się rumienisz. - odparł przejeżdżając dłonią do moim policzku
- Nie chcę zostać dziś sama. - rzuciłam, spuszczając głowę w dół
- Zabiorę cię do siebie, weź rzeczy, które potrzebujesz i możemy jechać.

Przytaknęłam i zostawiając go w salonie, ruszyłam do swojego pokoju. Z szafy wygrzebałam kilka ubrań, które wsadziłam do plecaka. Sama postanowiłam się przebrać i nieco ogarnąć swoją twarz. W drodze do łazienki złapał mnie ból w dolnej części pleców. Znałam ten ból i świetnie wiedziałam czym jest spowodowany. Postanowiłam go zignorować i przemagając się, stanęłam przed lustrem. Wzdrygnęłam się widząc swoje odbicie i jak najszybciej wzięłam się za jakiś lekki makijaż, który mógłby ukryć wory pod oczami i dodatkowo niesamowicie bladą cerę. Włosy związałam w koka i przebrałam się we wcześniej uszykowane ubranie.
Chwytając plecak w dłoń, ruszyłam na dół gdzie czekał na mnie Liam. Widząc, że wchodzę do salonu podniósł się z kanapy i przejął ode mnie plecak. Wyszliśmy z domu ramię w ramię, a ja jeszcze zamknęłam drzwi na klucz i ruszyliśmy do jego auta. Otworzył mi drzwi jak na gentelmena przystało, a następnie je za mną zamknął po chwili wsiadając od swojej strony. Uwielbiałam jeździć z nim autem, nie chodziło o samo auto, a o to jak on wtedy niesamowicie wyglądał. Skupienie, które malowało się na jego twarzy i moment gdy zmieniał bieg, a ja obserwowałam jego rękę. Może to głupie ale był to jeden z moich fetyszy, uwielbiałam gdy facet zmienia biegi, a on robił to tak... agresywnie. Przygryzłam dolną wargę i odwracając wzrok w stronę okna, przyglądałam się mijanym krajobrazom. W końcu moim oczom ukazał się dobrze znany mi dom. Wjechaliśmy na podjazd i po chwili znajdowaliśmy się w przytulnym mieszkaniu Liama. Po całym domu rozchodził się zapach naleśników spojrzałam na Liama, który miał równie zdziwioną minę co ja. Razem ruszyliśmy w stronę kuchni, z której słychać było teraz również muzykę. Zobaczyłam chłopaka z burzą loków i już wiedziałam z kim mamy do czynienia. Brunet podkradł się do pichcącego przy kuchence chłopaka, który podskoczył przestraszony.

- Stary, pojebało cię? Nie zakradaj się. - powiedział z wyrzutem
- Ja? To ty wparowałeś do mojego domu bez zapowiedzi. - odparł Liam ze śmiechem
- Ładnie pachnie. - rzuciłam by zwrócić na siebie uwagę

Loczek przez chwilę stał zdziwiony ale po chwili wycierając ręce w spodnie, podszedł do mnie i wyciągnął dłoń w moją stronę.

- Harry. - uśmiechnął się zawadiacko
- Kim. - odparłam ściskając jego dłoń

Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniem, a Hazz miał na twarzy szeroki uśmiech. Nagle poczułam na swojej tali dłonie i całusa na policzku. Loczek westchnął i kręcąc z uśmiechem głową, wrócił do smażenia naleśników.

- Coś konkretnego cię do mnie sprowadza? - zapytał Liam
- W sumie to... Niall jest u mnie i chciał być sam więc. - odparł i wzruszył ramionami - Wiesz u siebie ma remont.

Poczułam jak uścisk na moim ciele się zacieśnia, a kciuki szatyna gładzą mój brzuch.

- Hej, w sumie masz tak samo na imię jak ta dziewczyna, o której mówił. - rzucił z uśmiechem Harry

Lecz gdy odwrócił się w moją stronę mina mu zrzędła. Liam posyłał mu znaczące spojrzenie dzięki któremu chyba zrozumiał, że to właśnie ja jestem tą osobą, o której mówił blondyn. Mruknął coś pod nosem i odwrócił się znów w stronę kuchenki.

- Li możesz na chwilę..? - szepnęłam do chłopaka, a on przytaknął i wyszedł - Harry. - zaczęłam i poczekałam aż na mnie spojrzy - Nie chciałabym żebyś z góry ocenił mnie przez to co dzieje się między mną  a Niallem, jeśli chcesz mnie nie lubić bądź nawet nienawidzić to pozostaw to własnym obserwacjom czy czemuś w tym stylu. Tylko proszę, nie oceniaj mnie od razu.
- Jasne. - odparł z wymuszonym uśmiechem - Ale zaczynasz z dużym minusem. - dodał pod nosem choć ja i tak usłyszałam
- Kim! - tym razem do moich uszu dobiegł krzyk Liama
- Idę! - odkrzyknęłam i udałam się w stronę chłopaka - Co jest? - zapytałam gdy stałam u niego w pokoju
- Telefon ci dzwoni z plecaka. - uśmiechnął się

Wyjęłam telefon, który nieustannie dzwonił i wibrował, gdy spojrzałam na ekran, zamarłam. Moje serce dosłownie się zatrzymało, a powietrze utkwiło w płucach. Na ekranie wielkimi literami wyświetlał się napis "MAMA" aż dziwne, że nie zmieniła numeru od trzech lat. W tym momencie jedynym pytaniem jakie miałam w głowie było 'Skąd ma mój numer?'.

- Wszystko w porządku? - zapytał Li stając naprzeciwko mnie
- Nie wiem. - doparłam jedynie i odrzuciłam połączenie

poniedziałek, 17 marca 2014

"Bo ja dokładnie wiem jak mam żyć"

SOUNDTRACK czy coś. Przepraszam jeśli gdzieś brakuje 'm' lub 'n' ale klawiatura coś szwankuje.
__________________________________________

- Byłam ale to nic poważnego, jakieś zatrucie czy coś. - machnęłam ręką w lekceważącym geście
- Napewno? - zapytał Liam patrząc w moje oczy

Nerwowo przytaknęłam głową, a on ucałował mnie w czoło i ruszył do kuchni. Ja odwróciłam się w stronę blondyna, który stał na środku pokoju i wpatrywał się we mnie.

- Śledzisz mnie czy co? - zapytałam podchodząc do niego i groźnie mrużąc oczy
- Nie śledzę. - prychnął przybierając obojętną minę
- To skąd wiesz, gdzie byłam?
- Po prostu wiem. Wiem też, że kłamiesz. - szepnął widząc, że Liam wraca do pokoju

Spojrzałam na niego zdziwiona i pokręciłam głową. Zaczynał mnie denerwować. Tyle czasu za nim tęskniłam i zastanawiałam się jakby wyglądała nasza znajomość po tych kilku latach. Wyobrażałam to sobie jako piękny powrót do łączących nas kiedyś więzi, a tak naprawdę to strasznie działał mi na nerwy i miałam ochotę go zdzielić przez ten farbowany łeb.

- Trzymaj. - brunet uśmiechnął się w moją stronę i podał mi kubek
- Kakao! - krzyknęłam uradowana i chwytając kubek w obie dłonie napiłam się trochę parującego napoju
- Ja muszę się zbierać. Wpadnę wieczorem, dobrze? - zapytał słodko, a ja przytaknęłam - Trzymaj się, mała. - cmoknął mnie w usta i wyszedł zostawiając mnie z blondynem
- A ty? - zapytałam patrząc na niego
- Ja? Ja się nigdzie nie wybieram. - rzucił i wzruszając ramionami usiadł na kanapie
- To raczej nie ty o tym zdecydujesz. - odparłam oschle
- Nie wyrzucisz mnie.
- Skąd ta pewność?
- Po prostu wiem.

Miał rację, mimo wszystko nie chciałam go wyrzucać. Nie chciałam zostać sama po tym co się stało i nie chciałam też go odtrącać. Brakowało mi go. Westchnęłam ciężko i ruszyłam do kuchni. Zrobiłam trochę kanapek, a do miski wsypałam trochę chipsów i jakieś przekąski. Wszystko przeniosłam do salonu i postawiłam na stole. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać więc chwyciłam za pilota i zaczęłam skakać po kanałach. Postanawiając zrobić mu na złóść zostawiłam jakiś serial o salonach piękności itp. w odpowiedzi usłyszałam głośne jęczenie.

- Możesz się przymknąć? Przeszkadzasz mi. - rzuciłam nie odrywając oczu od ekranu
- Nie, dopóki leci ten shit w telewizji. - odparł i rzucił we mnie najprawdopodobniej ogórkiem z kanapki

Spojrzałam na niego nie dowierzając. Zachowywał się jak pięciolatek. Miedzy nami wywiązała się lekka walka na jedzenie, która przerodziła się w wojnę na łaskotki, poduszki i wszystko co było dookoła. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak gdyby te trzy lata spędzone oddzielnie i bez żadnego kontaktu w ogóle nie miały miejsca. Zmęczona bójką usiadłam na kanapie, a nogi położyłam na stole. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy.

- Wiem, że kłamałaś. - rzucił nagle
- Z czym? - zapytałam głupkowato
- Z zatruciem. Powiedz co tak naprawdę się stało. - szepnął i położył swoją dłoń na mojej, którą automatycznie zabrałam
- Nic poważnego. Mały wypadek.
- Nadal kłamiesz. Wiem kiedy kłamiesz, znam cię nie od dziś. - zaśmiał się nerwowo i przeczesał włosy palcami
- Wpadłam do jeziora. Ok? - wyrzuciłam z siebie
- Chciałaś się zabić czy co? - zerwał się na równe nogi
- Oszalałeś? Aż tak mnie nie wkurzyłeś. - szepnęłam krzyżując dłonie na piersiach
- To moja wina? - parsknął
- Nie, pomostu. - odparłam wzruszając ramionami
- Po cholere w ogóle szłaś na jakiś pomost? - krzyknął
- Po cholere tu w ogóle przyszedłeś? - krzyknęłam równie głośno co on miałam tak gdy czułam się zagrożona
- Bo się o ciebie martwię!
- Nie potrzebuję żebyś się o mnie martwił. Sama dam sobie radę. Dawałam ją sobie bez ciebie przez trzy lata!
- Pamiętaj, że to tylko i wyłącznie z własnej winy.
- Wyjazd był jedną z moich najlepszych decyzji. - syknęłam
- Ciumisz w mieszkaniu, bez pracy. Sugerujesz, że to jest coś czego chciałaś?! Ten wyjazd to najgorsze co mogłaś zrobić. Sama sobie w życiu nie poradzisz, nigdy nie byłaś wystarczająco twarda.
- Nie obrażaj mnie w moim domu! - krzyknęłam i stając naprzeciw niego wymierzyłam soczystego liścia w jego policzek
- Tak cholernie się zmieniłaś. - szepnął kręcąc głową

Po chwili usłyszałam jedynie trzaśnięcie drzwi wyjściowych. Poczułam ból dłoni i zdałam sobie sprawę co zrobiłam. Jeszcz nigdy go nie uderzyłam, nawet w dzieciństwie nie zdarzyło się nam bić ani przepychać. Co najwyżej jakaś wojna na łaskotki. Nawet nie potrafiłam zrozumieć swojego zachowania. Czemu tak reagowałam gdy tylko go widziałam? On wzbudzał we mnie niesamowitą złość.
 Może dlatego, że przez niego uświadamiałam sobie jak wiele złego wyrządziłam swojej rodzinie i przyjaciołom. Przez moment stałam zszokowana swoim zachowanie lecz po chwili opadłam na kolana, chowając twarz w dłoniach. Zaczęłam płakać i bluźnić pod nosem. Usłyszałam zbliżające się kroki ale nie miałam nawet ochoty podnosić głowy.

- Wszystko dobrze? - usłyszałam przyjemny głos Liama, który koił moje nerwy

Pokręciłam przecząco głową i zalała mnie kolejna fala szlochu. Uklęknął za mną i przytulił mnie od tyłu. Byłam mu tak cholernie wdzięczna za to, że jest. Był takim moim lekiem na złość.

sobota, 8 marca 2014

"Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony."

Pomimo tego jak bardzo miałam ochotę to z nim w tym momencie zrobić, postanowiłam się opanować. 

- Nie. - szepnęłam odsuwając się lekko od niego
- Masz rację, to nie jest dobry pomysł. - przytaknął głową i zabrał swoje dłonie - Powinienem być na ciebie cholernie zły. - rzucił po chwili drapiąc się w tył głowy
- Masz takie prawo ale ja również. 
- Jak to? - zapytał unosząc brew
- Zostawiłeś mnie, gdy ja potrzebowałam żebyś był obok. - szepnęłam odwracając się do niego plecami
- To nie był powód do tego żebyś znowu ćpała. - wypomniał mi mój dzisiejszy czyn
- Nie do końca. 
- Nie obwiniaj mnie za to. - powiedział nieco ostrzej
- Będę! - krzyknęłam i znów poczułam jak amfa przejmuje nade mną niedawno odzyskaną kontrolę
- Nie krzycz, jesteś naćpana. 
- Gdybyś mógł mnie teraz pieprzyć nie przeszkadzałby ci stan, w którym jestem! 
- Czy ty siebie do cholery słyszysz? Za kogo ty mnie masz?! - nie odpowiedziałam - Uważasz, że jestem aż tak płytki i że aż taki ze mnie dupek?! 
- Tak, pieprzona gwiazda! - krzyknęłam bez zastanowienia
- Nie wierzę, że to powiedziałaś. - odparł szeptem i szybkim krokiem ruszył ku wyjściu

Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam i co zrobiłam. Chwyciłam szklany wazon, który stał na szafce obok i rzuciłam nim o ścianę, na której po chwili widniał mokry ślad po wodzie, a na podłodze leżały odłamki szkła i kwiatki, które dostałam poprzedniego dnia od Liama. Jak ja mogłam to powiedzieć? Przecież tak nie myślałam! Wiedziałam, że mu na mnie zależy i wiedziałam, że nie zadaje się ze mną tylko dla seksu. Pieprzony Niall wszystko popsuł, musiał się znów pojawić i musiał dowiedzieć się kim jestem. Gdyby nie on, wszystko byłoby w porządku. Złość, która we mnie była nie pozwalała mi siedzieć w domu, dlatego też założyłam buty i wyszłam na dwór. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i ruszyłam przed siebie wpatrując się w ciemne nocne niebo. Przeszłam przez pobliski park kierując się w stronę jeziorka nad którym dość częśto przesiadywałam. Księżyc odbijał się w tafli wody, a ja usiadłam na samym końcu pomostu, który kończył się w połowie jeziorka. Deski skrzypiały pod ciężarem mojego ciała, gdy przechadzałam się po niewielkim odcinku pomostu. Czułam jak uginają się pod moimi stopami, lecz po chwili nie czułam pod nimi już nic. Moje ciało zanużyło się w wodzie, która momentalnie sparaliżowała moje ciało. Nogi i ręce odmawiały posłuszeństwa, gdyż woda była tak niesamowicie zimna. Udało mi się jedynie krzyknąć 'Pomocy', po chwili znalazłam się całkowicie pod wodą. 
Ocknęłam się i automatycznie rozejrzałam dookoła. Po chwili dopiero czując jak światło i przeraźliwa biel pomieszczenia, razi moje oczy. Zamknęłam je lecz po chwili znów otworzyłam tym razem robiąc to powoli. Nacisnęłam guzik, który znajdował się koło łóżka i już po kilku minutach do pomieszczenia wchodził mężczyzna w białym kitlu. 

- Dzień dobry, nazywam się doktor Shay. 
- Dzień dobry, wnioskuję że jestem w szpitalu. 
- Dokładnie, zostałaś do nas przyieziona trzy dni temu. - na te słowa zerwałam się do pozycji siedzącej
- Trzy dni?! Co się w ogóle stało?
- Spokojnie, z tego co mi wiadomo pomost na którym pani stała załamał się i wpadła pani do wody. Została pani przywieziona z hipotermią. Wykonaliśmy kilka badań i niestety nie mam dla pani dobrych wieści. - mówiąc ostatnie zdanie spochmurniał
- To znaczy?
- Wszystkie objawy spowodowane zimną wodą ustąpiły i nie nabroiły ale substancje które pani przyjmowała - spojrzał na mnie znacząco - spowodowały, że nerki które i tak miała pani osłabione, ledwo pracują. Jedna z nich jest praktycznie bezużyteczna a druga również nie jest w najlepszym stanie. Najlepszym wyjściem byłby przeszczep ale z jasnych powodów - zaakcentował te dwa słowa - jest pani na końcu listy oczekujących. 
- Jakie są szanse, że dostanę nerkę przed tym jak umrę? - zapytałam lekko kąśliwym tonem
- Daję około 35%. Niestety nie możemy zrobić nic więcej chyba że znajdzie się osoba, która dobrowolnie odda pani narząd. 
- Rozumiem. Chciałabym wypisać się na własne życzenie. 
- Nie jest to dobry pomysł, chcieliśmy przeprowadzić jeszcze kilka testów. Jeśli pani wyjdzie nie daję gwarancji, że nie wróci do nas pani w przeciągu kilku dni. 
- Dotarło do mnie ale nadal nalegam. - rzuciłam i szykowałam się do wstania z łóżka
- Mhm, rozumiem. Prosze się uszykować, wypis będzie czekał w recepcji na samym dole. 
- Dziękuję. - mruknęłam i ruszyłam w stronę ubrań, które leżały złożone na krześle
- Zostały wyprane i wysuszone. - rzucił jeszcze mężczyzna i wyszedł z pomieszczenia

Zabrałam swoje rzeczy i przeszłam do łazienki. Wzięłam tam szybki prysznic i przebrałam się. Spojrzałam w lusto i wyglądałam okropnie. Miałam wory pod oczami, byłam blada, a moje włosy przypominały istne siano. Westchnęłam ciężko i ruszyłam w stronę recepcji o której wcześniej wspominał lekarz. 

- Powiedziano mi, że dostanę tu wypis. 
- Tak, poproszę imię i nazwisko. 
- Kim Salivan. 
- Już chwila. Tak jest.Oto wypis i rzeczy, które miała pani przy sobie. - podała mi pudełeczko, w którym był mój portfel
- Dziękuję. - rzuciłam zabierając rzeczy i ruszyłam ku wyjściu ze szpitala

Nienawidziłam ich. Tak bardzo nie lubiłam szpitali, że gdy tam byłam czułam się jeszcze gorzej niż zanim się tam znalazłam. Zajrzałam do portfela, który całe szczęście był suchy. Przejrzałam jego zawartość i uznałam, że chyba jest wszystko. Podeszłam do pobliskiego kiosku i poprosiłam o papierosy i zapalniczkę. Po chwili trzymając paczkę w ręku wyjęłam jednego i odpaliłam. Zaciągnęłam się dymem, chociaż nie robiłam tego już od dawna. Zaczęłam poszukiwania telefonu w kieszeniach, gdy uświadomiłam sobie że w ogóle nie zabierałam go ze sobą. Złapałam taxi i podałam adres domu. Weszłam do mieszkania, wzięłam odpowiednią sumę i wróciłam do kierowcy, który podziękował i już po chwili odjeżdżał. Wróciłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Pierwszym pomieszczeniem, do którego się skierowałam była łazienka w której ponownie wzięłam prysznic by zmyć z siebie wszystko co szpitalne. Wyszłam owinięta ręcznikiem po chwili zakładając na siebie pierwsze lepsze ubranie wyciągnięte z szafy. 
Mokre włosy związałam w kucyk i udałam się na poszukiwania telefonu. Zeszłam do salonu, gdzie ujrzałam odłamki wazonu, które nadal znajdowały się na podłodze, a obok nich zwiędnięte kwiatki. Chwyciłam szufelkę i zmiotłam na nią wszystko, następnie wyrzucając do kosza. Telefon znalazłam leżący na szafce obok telewizora. Miałam dziesięć połączeń nieodebranych i trzy wiadomości. Najpierw  weszłam w spis połaczeń. Sześć było od Liama, jedno od Tam i trzy od nieznanego mi numeru. Zignorowałam to i weszłam w wiadomości, wszystkie trzy były od szatyna. 

"Kim nie chcę tak tego zostawiać. Spotkaj się ze mną, chcę wyjaśnić całą tą sytuację." - otrzymana dzień po kłótni
"Nawet jeśli nie chcesz się spotkać, mogłabyś odpisać głupie 'nie'." - dwa dni po kłótni
"To nie ma sensu. Naprawdę masz mnie tylko za rozpuszczoną gwiazdę? Jeśli tak to nie rozumiem czemu spędzałaś ze mną tyle czasu. Miej chociaż trochę odwagi żeby odpisać!" - otrzymana dzisiaj

Też nie chciałam tak tego zostawić więc postanowiłam odpisać. Chciałam się z nim spotkać dzisiaj ale nie wiem czy byłabym na siłach żeby gdzieś wyjść. 

"Chcę się spotkać. Jeśli przyjdziesz do mnie możemy to załatwić nawet dziś, jeśli nie to dopiero jutro." - kliknęłam wyślij, a po chwili otrzymała powiadomienie o dostarczeniu. 

Postanowiłam zadzwonić do Tam, w końcu była moją znajomą. Wybrałam jej numer i po trzech sygnałach usłyszałam jej głos.

- Cholera Kim! 
- Nie krzycz. - rzuciłam ponieważ moja głowa lekko bolała
- Rzuciłaś pracę nic mi nie mówiąc i nawet nie raczyłaś zadzwonić. Ba nawet odebrać! 
- Zostawiłam telefon w domu. 
- Przez trzy dni?!
- Tak. - odparłam krótko, a ona na chwilę zamilkła
- Coś ty robiła przez ten czas?
- Nieistotne. Rzuciłam pracę bo miałam dość tego dupka, nie powiedziałam ci o tym bo to było spontaniczne. 
- To już bez znaczenia, kawiarnia upadła. Sanepid i te sprawy. - westchnęła
- Masz jakąś pracę? - zapytałam, zdając sobie sprawę, że przeze mnie została na lodzie
- Mam. Już od jakiegoś czasu myślałam żeby zmienić tą dotychczasową ale jakoś nie miałam motywacji. A ty coś masz?
- Jeszcze nie, ale coś znajdę. - wtedy usłyszałam piknięcie, które oznaczało wiadomość - Tam, muszę kończyć. Zadzwonię za kilka dni.
- Jasne. Cześć.
- Cześć. - rozłączyłam się i weszłam w wiadomość

"Mogę być za piętnaście minut. Jeśli nie to podaj datę i godzinę." - wiadomość była tak zimna.. ale nie dziwiłam się
"Może być. Będę czekała." odpisałam i odrzuciłam telefon na kanapę

Jeszcze nie wiedziałam co mu powiem ale jedno było pewne. Nie może dowiedzieć się o mojej chorobię. Nie chcę jego łaski, chcę żeby wszystko zostało wyjaśnione i wróciło do normy. Planowałam pójść się umalować ale nie miałam na to siły. Pomimo tylu dni snu, byłam wykończona. Usłyszałam dzwonek do drzwi więc wstałam by je otworzyć. Wpuściłam do środka Liama i sama przeszłam za nim do salonu. Dopiero teraz na mnie spojrzał, a jego oczy się powiększyły.

- Kim, co ci się stało? Wyglądasz strasznie. 
- Zawsze miło usłyszeć. - rzuciłam sarkastycznie, a on jakby otrzeźwiał i przybrał groźną minę
- Nie odpisywałaś przez trzy dni. 
- Miałam nieco na głowie. 

Zapadła cisza, a ja bałam się ją przerwać bo nie miałam pojęcia w jaki sposób zacząć temat.

- Naprawdę masz mnie za takiego dupka? - zapytał z wyrzutem
- Nie. - odparłam natychmiastowo
- Dlaczego tak powiedziałaś? 
- Nie wiem. Byłam zła, zraniona i naćpana. To mnie nie tłumaczy ale naprawdę nie wiedziałam co mówię. Nie chciałam żebyś poczuł się przeze mnie źle. Nie chciałam żeby to tak wyszło i tak bardzo nie chciałam wtedy tego powiedzieć. - schowałam twarz w dłoniach, a w moich oczach zebrały się łzy
- To moja wina. Powinienem wtedy zostać, a ja cię zostawiłem. - szepnął podchodząc do mnie
- Przepraszam. - odparłam i rzuciłam się na niego
- Ja też. - szepnął i wtulił twarz w zagłebienie mojej szyi

Staliśmy tak w ciszy, którą przerwało gwałtowne otwarcie drzwi wejściowych. Po chwili w salonie pojawił się zdyszany Niall. Na jego widok myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit. 

- Dlaczego byłaś w szpitalu?! - rzucił łapiąc oddech
- W szpitalu? - zapytał Liam, odsuając mnie na długość ramion

To by było na tyle z mojej tajemnicy. Tylko skąd on to do cholery wiedział?!

poniedziałek, 3 marca 2014

"Amfetamina ma gorzki smak."

Na samym początku chciałam zapytać co sądzicie o nagłówku? ;)

________________________
SOUNDTRACK

Nie zwracałam uwagi na to ile proszku wysypałam. W sumie opróżniłam cały woreczek, którego zawartość normalnie starczyłaby mi na co najmniej cztery dni. W tym momencie nie miało to dla mnie różnicy. Jedyne co chciałam zrobić to wciągnąć kreski i dać odpocząć moim myślom. Wstałam z łóżka i zaczęłam przeszukiwać szafki w poszukiwaniu lufki. Na szczęście znalazłam ją dość szybko i niemal rzuciłam się znów w stronę narkotyków. Ze łzami, które znów zaczęły spływać po moich policzkach bez zbędnych rozmyślań wciągnęłam pierwszą kreskę. Lekko zatkałam dziurkę przyciskając ją do wnętrza nosa. Piekło niesamowicie, ale nie miałam zamiaru odpuścić. Nachyliłam się ponownie i powtórzyłam czynność. Po chwili odetchnęłam głęboko, odrzucając głowę w tył i rzucając się na łóżko. Dawno nie miałam takiego odlotu ale właśnie tego w tym momencie potrzebowałam. Przynajmniej tak mi się wydawało. Zaczynałam czuć jak substancje odurzające przejmują kontrolę nad moim umysłem, gestami i zachowaniem. Podniosłam się energicznie, po chwili włączając głośno muzykę.

Stanęłam przed lustrem, zrzuciłam z siebie bluzę i zaczęłam poruszać się w rytm. Dzięki temu przypomniałam sobie rzeczy, które robiłam przed śmiercią babci. Wtedy chodziłam na zajęcia taneczne. Poznałam tam wiele osób, które stały się mi bliskie. Niestety po utracie babuni nie było mnie stać na dalsze opłacanie lekcji, a praca i ćpanie sprawiły, że straciłam kontakt z poznanymi tam osobami. W sumie zaczęłam się teraz zastanawiać czy nie zacząć tańczyć tak po prostu, dla siebie. Bez żadnych lekcji. Właśnie kończyła się piosenka, a ja odwróciłam się w stronę drzwi. Podskoczyłam przestraszona, gdy zobaczyłam w nich Liama. Gdy zorientowałam się że to on schyliłam się by podnieść bluzę i zakładając ją na siebie przeszłam obok niego lekko trącając go barkiem.
~*~
POV Liam

Patrzyłem na jej ruchy i byłem pełen podziwu. Były tak płynne i tak seksowne choć nie wyzywające. Mógłbym na nią patrzeć cały dzień. Muzyka przestała lecieć, a ona spojrzała w moją stronę. Widziałem, że się przestraszyła ale po chwili strach zmienił się w złość(?). Po chwili potwierdziły się moje przypuszczenia, trąciła mnie barkiem i nie żałowała sobie przy tym siły. Przeszła obok mnie, nawet na mnie nie patrząc. Ruszyłem korytarzem za nią aż doszliśmy do salonu. Chwyciłem ją za nadgarstek i pociągnąłem w swoją stronę. Nie patrzyła na mnie, uciekała wzrokiem.

- Spójrz na mnie. - powiedziałem dość ostro
- Nie. - odparła jedynie, a we mnie się zagotowało
- Spójrz na mnie. - krzyknąłem lekko szarpiąc jej rękę

Spojrzała, a jej oczy zazwyczaj mocno niebieskie teraz były niemal całe czarne, ich prawdziwy kolor zdradzały jedynie cieniutkie otoczki poszerzonych źrenic. Nie dotrzymała słowa. Znów ćpała i to więcej niż zwykle. Zazwyczaj ledwo było widać powiększone źrenice. Nie wiem co dokładnie wydarzyło się po moim wyjściu ale wiedziałem, że się kłócili. Niall, gdy wsiadł do auta nie odezwał się do mnie słowem. Uderzył jedynie pięścią w karoserie i schował twarz w dłoniach. Słyszałem, że płakał lecz nie jak dziecko, które nie dostało zabawki, płakał jak mężczyzna, który cierpi. Odwiozłem go do domu i wróciłem do niej. Chociaż udawała silną, ja wiedziałem jak jest na prawdę. Znaliśmy się krótko ale cholernie się do niej przywiązałem.

- Czego chcesz? - zapytała oschle wyrywając mnie z zamyśleń
- A ty? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie wiedziałem czego chcę

~*~
POV Kim

- A ty? - zapytał, a ja otworzyłam szerzej oczy

Ja? To on przyszedł do mnie, po tym jak wcześniej zostawił mnie mimo tego że potrzebowałam aby został.

- Żebyście wszyscy dali mi spokój. - odparłam po chwili, patrząc prosto w jego oczy
- Nie myślisz tak. - odpowiedział spokojnie
- Skąd wiesz co myślę?
- Jeśli chciałabyś żebym wyszedł, wyrzuciłabyś mnie od razu. - szepnął, kładąc dłoń na moim policzku

Nie odpowiedziałam, wpiłam się w jego usta, a po chwili poczułam duże dłonie wędrujące w dół moich pleców. 



____________________________________
Pierwszy raz w życiu pisałam coś perspektywami więc wybaczcie jeśli źle wyszło. ;)

sobota, 1 marca 2014

"Myśl o przeszłości tylko wtedy, kiedy może ci ona sprawić przyjemność."

Dla wyjaśnienia: Niall nie poznał Kim ponieważ ich ostatnie spotkanie miało miejsce trzy lata temu, gdy to Kim była nie malującą się, słodką i ułożoną blondynką. Zmieniła się z wyglądu i charakteru, a w poprzednim rozdziale nie mieli nawet czasu się sobie przyjrzeć dokładnie. ;)

___________________

- Zjecie coś? - zapytałam po chwili
- W sumie to jestem głodny. - odparł Niall z szerokim uśmiechem
- Pomogę ci. - rzucił Liam

Przytaknęłam głową i ruszyłam w stronę kuchni, słyszać za sobą kroki bruneta nieco przyspieszyłam. Bez słowa otworzył lodówkę i wyjął z niej kilka rzeczy, gdy ja szukałam noży i talerzyków w szafkach. Lubiłam, gdy panowała między nami cisza ale w tym momencie miałam ochotę krzyknąć mu prosto w twarz by się do mnie odezwał. Wiedziałam, że jest zły w końcu obiecałam mu że pozbędę się wszystkiego co mogłoby chociaż kusić bym znów zaczęła brać. Nie zrobiłam tego, mimo wszystkich postanowień jakie sobie postawiłam nie potrafiłam od tak po prostu pozbyć się wszystkiego co od tak długiego czasu było moim jedynym 'przyjacielem'. Kto wie, może jeszcze kiedyś się przyda. Wzięłam się za krojenie bułek, na których następnie kładłam wędlinę, ser, pomidor. Niestety w lodówce nie miałam zbyt bujnie więc musieliśmy sobie jakoś poradzić. Gdy skończyły się składniki ułożyłam wszystkie kanapki na jednym dużym talerzu, który Liam przeniósł do salonu, a ja wzięłam trzy mniejsze i ruszyłam w ślad za nim.

- Niestety nie ma jakichś luksusów. - westchnęłam podając jeden z talerzyków Niallowi
- Nie wiem o co ci chodzi. Lubię kanapki. - wyszczerzył się

Moje serce na chwilę stopniało, gdy zobaczyłam rząd równych, białych ząbków. Uśmiechnęłam się pod nosem przypominając sobie ich wygląd sprzed aparatu. Lecz dość szybko się ogarnęłam i usiadłam obok Liama na kanapie. Zjedliśmy we względnej ciszy.

- Czym się zajmujesz? - pierwszy odezwał się bondyn, patrząc na mnie
- Chcesz szczerej odpowiedzi? - zapytałam, a on przytaknął - W takim razie nie odpowiem. - dodałam po chwili
- A nieszczera? - uniósł brew
- Jestem światowym fotografem. - odparłam zbierając brudne naczynia
- W takim razie chyba musimy umówić się na sesję. Co ty na to Liam? - zaśmiał się Niall, a ja pokręciłam głową i wyszłam do kuchni

Gdy wróciłam brunet siedział rozwalony na kanapie, dzierżąc w ręku pilota. Blondyn siedział na fotelu z rękoma założonymi za głową i wpatrywał się w ekran. Podeszłam do Liama i usiadłam mu na nogach, ciągle patrząc na jego twarz, czekałam na jakiś ruch z jego strony. W końcu się doczekałam i po chwili przyciągnięta przez jego silne ramiona, leżałam wtulona w jego klatkę. Wsłuchiwałam się w rytm jego serca, który gdy się zbliżyłam stał się głośniejszy. Uśmiechnęłam się na ten dźwięk i zaczęłam palcem kreślić jakieś nieokreślone kształty na jego torsie.

- Co robisz? - zapytał spoglądając na moją dłoń
- Nie wiem, rysuję. - odparłam po chwili
- Coś konkretnego?
- Twoją twarz.
- Moją twarz, na moim torsie? Ciekawie. - zrobił minę pełną uznania i po chwili posłał mi słodki uśmiech

Odetchnęłam z uglą, wiedziałam że jego złość może nie przeszła jeszcze całkowicie ale jest już lepiej.

- Hej, gdzie jest łazienka? - zapytał nagle blondyn
- Korytarzem i w lewo. - wskazałam ręką

Przytaknął na znak, że zrozumiał i opuścił pokój. Korzystając z chwili, gdy byliśmy tylko we dwoje Liam obdarował mnie słodkim całusem w usta.

- Kim?! - usłyszałam z korytarza

Przestraszeni zerwaliśmy się z kanapy i podbiegliśmy do Nialla.

- Co się stało? - zapytałam ale nie uzyskałam odpowiedzi


SOUNDTRACK - obowiązkowy!

Spojrzałam na coś co blondyn trzymał w ręku. Zamarłam. Głupia zapomniałam o tym zdjęciu! W rękach trzymał ramkę, która odkąd tu przyjechałam stała na szafce w hollu zakryta do połowy wazonem i zakurzona przez co praktycznie nie odróżniała się od szarawej ściany. Jakim cudem ją znalazł? Było tu tyle osób i nikt nie zwrócił na nią uwagi.

- Mogę wiedzieć co się stało? - zapytał w końcu brunet

Nie odezwałam się ani ja, ani Niall, który jedyne co zrobił to wyciągnął ramknę w stronę Liama. Ten wziął ją do ręki i na początku nie rozumiał o co chodzi ale po chwili jego mina się zmieniła. Rozpoznał na zdjęciu Nialla, a następnie mnie.

- Nie wierzę. - odezwał się w końcu blondyn - Minęły trzy lata, a ty przez cały dzień udajesz, że mnie nie znasz!
- Przestań na mnie krzyczeć!
- Poczekam w aucie. - rzucił Liam i wręczając mi ramkę ruszył w stronę wyjścia
- Liam. - złapałam go za ramię
- Nie. - pokręcił głową i gdy wyswobodził się z mojego uścisku wyszedł, a ja usłyszałam jedynie trzaśnięcie drzwi
- Jak mogłaś?! - Niall szarpnął mnie żebym na niego spojrzała
- Normalnie. - odparłam szeptem
- Normalnie? Przez trzy lata nie wiedziałem co się z tobą dzieje, twoi rodzice dzwonią do mnie trzy razy w tygodniu żeby dowiedzieć się czy aby na pewno nie mieliśmy kontaktu. Wiesz co nam wszystkim zrobiłaś? - usłyszałam, że jego głos się łamie - Spójrz na mnie.
- Nie. - odparłam, nie chciałam tego robić. Sama ledwo powstrzymywałam łzy
- Obwiniają się za to że wyjechałaś. Ja sam się o to obwiniałem! - krzyknął lekko piszczącym głosem - Mimo, że wiedziałem, że zmieniłaś numer... Dzwoniłem na niego z nadzieją, że coś się zmieni i cię usłyszę. Zawsze, gdy już wydawało mi się, że znów przy mnie jesteś to okazywało się być tylko snem. - złapał mnie za ramiona - Nawet się nie pożegnałaś. - dodał ciszej
- Zostawiłam list.
- Masz rację, zostawiłaś. Znam go na pamięć, czytałem go codziennie przez miesiąc, po twoim wyjeździe. Potraktowałaś mnie jak śmiecia, nawet nie zrobiłaś tego osobiście.
- A co miałam zrobić? Przyjść i powiedzieć 'Wiesz Niall, wyjeżdżam. Żegnaj?!' tego właśnie byś chciał? - krzyknęłam nie mogąc się już powstrzymać
- Tak, nawet tego!
- W takim razie, żeganj Niall. - odparłam i otworzyłam drzwi wyjściowe
- Chyba sobie żartujesz. - spojrzał niedowierzająco w moją stronę
- Nie żartuję. Wyjdź. - oznajmiłam

Nie odezwał się, nie spojrzał na mnie więcej. Po prostu wyszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi. Oparłam się o nie plecami i ukryłam twarz w dłoniach. Po chwili odepchnęłam się od nich i pobiegłam do sypialni, gdzie zatykając poduszką usta zaczęłam krzyczeć i płakać. Robiłam to tak długo aż straciłam głos, a łzy przestały płynąć. Przejechałam rękoma wzdłuż nóg i podjeżdżajac znów w górę poczułam wybrzuszenie w kieszeni. Wyjęłam woreczek i przez chwilę obracając go w palcach, otworzyłam.






- Witaj, dawno się nie widziałyśmy... - szepnęłam wysypując proszek na szafkę obok łóżka