poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Born to die

Liam i Harry siedzieli w salonie grając w jakieś gry na konsoli, ja tymczasem wykładałam swoje rzeczy na półkę, którą przygotował mi szatyn. Skończyłam układać ostatnią koszulkę więc plecach wrzuciłam do szafy. Podeszłam do radio stojącego niedaleko i włączyłam w poszukiwaniu jakiejś ciekawej stacji. W końcu udało mi się znaleźć coś co mnie interesowało, z głośników zaczęło lecieć 'Turn me on' Davida i Nicki. Uśmiechnęłam się szeroko i w podskokach wróciłam do wielkiego lustra, które było drzwiami szafy.
Przez chwilę stałam i wpatrywałam się w swoje odbicie by po chwili wczuć się w muzykę. Ciągle miałam na twarzy szeroki uśmiech, zdałam sobie sprawę, że może choć nie jest idealnie to jednak umiem się ruszać. Może tym mogłabym zarobić choć trochę pieniędzy, które w tym momencie mi się przydadzą bo muszę opłacić rachunki i kilka innych... rzeczy. Gdy byłam w połowie piosenki usłyszałam chrząknięcie. Stanęłam zaskoczona i odwróciłam się w tamtą stronę. W progu stały Harry i przyglądał mi się uważnie.

- Coś się stało? - zapytałam poprawiając włosy
- Liam cię woła. - rzucił i odwrócił się na pięcie choć wydawało mi się że przez chwilę widziałam na jego twarzy błakający się uśmiech

Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę salonu, w którym siedzieli chłopcy. Jakie było moje zdziwienie gdy zorientowałam się, że siedzi tam już czwórka a nie dwójka. Podeszłam nieco zdziwiona do Liama, a on objął mnie ramieniem.

- Kim, to jest Zayn. - zaczął
- Chyba się już widzieliśmy prawda? - zapytał mulat z uśmiechem
- Taa. - mruknęłam lekko się uśmiechając
- A to jest Louis. - skonczył Li
- Kim. - uśmiechnęłam się do obu - Li, pójdę zrobić coś do jedzenia, co ty na to? - zapytałam szepcząc mu na ucho
- Nie musisz. - odparł, lecz ja się tylko uśmiechnęłam - Jesteś kochana. - dodał i cmoknął mnie w nos

Ruszyłam do kuchni, gdzie zaczęłam grzebać w szafkach i lodówce. Jak na chłopaka przystało, było pełno piwa i fast foodów. Naszczęście znalazłam kilka rzeczy, z których mogłam zrobić cos przyzwoitego do jedzenia. W sumie to możliwe że chciałam by chłopcy zobaczyli że naprawdę nie jestem wredną suką za jaką mogą mieć mnie ci którzy wiedzą o mojej sytuacji z Niallem. Chociaż możliwość jest taka, że Zayn i Louis nie są w nią wtajemniczeni.
Nakryłam do stołu na tyle na ile pozwalały mi rzeczy znalezione w Liamowych szafkach. Gdy jedzenie było gotowe ustawiłam je na srodku stołu i ostatecznie przygotowywując jeszcze kawę i herbatę zawołałam chłopaków.

- Chodźcie na obiad. - rzuciłam z uśmiechem wchodząc do salonu
- Już idziemy. - odparł Liam grający w Fifa z Louisem
- Nie żartuję, wystygnie. - dodałam, wiedziałam że szybko się nie zbiorą
- Już idziemy. - powtórzył tym razem Zayn i wstał w kapany klepiąc przy tym kolegów w ramiona

Lou był niezadowolony z tego, ze musiał przerwać mecz lecz gdy wszedł do kuchni i zaciągnął się zapachem potraw, na jego twarzy pojawił sie szeroki uśmiech. Wszyscy zasiedli na krzesłach oprócz mnie i Liama. Ja grzebałam jeszcze w szafkach w poszukiwaniu kieliszków do wina natomiat Liam usilnie mi w tym przeszkadzał obejmując mnie dłońmi w talii.

- Li, gdzie masz te kieliszki? - jęknęłam nie mogąc ich znaleźć
- Tam. - wzkazał palcem lecz nadal się nie ruszył

Pokręciłąm głową i podeszłam do szafki stając na palcach i próbując dotknąć do szklanych naczyń. Poczułam dłonie na bokach i to jak unoszę sięponad ziemię. Wyjęłam to co potrzebowałam i odwróciłam się w stronę wybawcy. Natknęłam się na roześmiane, brązowe oczy po chwili czując słodkiego i soczystego buziaka na moich ustach. Odwzajemniłam go i trwaliśmy tak przez chwilę aż usłyszeliśmy cichy śmiech. Wtedy się ocknęłam i zdałam sobie sprawę, że przecież nie jesteśmy sami. Uśmiechnęłam się i postawiłam brakujące naczynia na stole. Wszyscy zabrali się za jedzenie, właśnie byliśmy w trakcie baaardzo insteresującej rozmowy, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

- Zaraz wracam. - rzucił Liam i poszedł je otworzyć

Po chwili wrócił do nas lecz jego mina była już nieco inna, a za nim zaraz wszedł blondyn. Przez chwilę byłam jak wryta, w końcu spuszczając głowę w dół i bawiąc się swoimi palcami u rąk. Usłyszałam chrząknięcie więc postanowiłam podnieść wzrok.

- Kim, możemy porozmawiać? - zapytał Niall, gdy na niego spojrzałam

Przez chwilę się zastanawiałam ale w końcu wstałam od stołu i ruszyłam za nim, na dwór, gdzie moglismy liczyć na spokojną rozmowę. Oile taka jest w naszym wykonaniu możliwa.

- Twoja mama się o ciebie martwi. - zaczął, a ja słuchałam dalej nie odzywając się - Zadzwonili do niej gdy byłaś w szpitalu.
- Skąd mieli jej numer?
- W portfelu miałaś kartkę z tym numerem. - zatrzymał się na chwilę - Powiedzieli, że mogłaś umrzeć. - dodał ciszej - Powiedzieli też, że z twoimi nerkami jest coraz gorzej. Dlaczego nie mówiłas, że jest coś nie tak. Pomógłbym ci! - krzyknął piskliwym głosem pełnym nerwów
- Nie chcę pomocy, nie potrzebuję jej. Nie potrzebuję ciebie ani nikogo z mojej rodziny. Dam sobie radę sama. - odparłam - Poza tym widzę jak na mnie teraz patrzysz, nie chcę tego. Nie chcę takich spojrzeń i nie chcę współczucia.
- Wolisz umrzeć?
- Najwidoczniej to jest mi pisane. - rzuciłam cicho

Pokręcił głową jakby nie dowierzając w to co przed chwilą powiedziałam. Zacisnął dłonie w pięści, a usta ścisnął w wąską linię.

- Jeśli chcesz żeby tak się to skończyło to nie wciągaj w to Liama. - rzucił, a w jego głosie wyczułam odrobinę jadu - Angażuje sie.. Daj mu spokój zanim wciagnie się w to całkowicie. - dodał i odwrócił się na pięcie następnie wsiadając do auta

Stałam przez chwilę myśląc nad słowami blondyna. Miał rację, nie chcę żeby Liam cierpiał, a ja nie wiem ile czasu mi zostało. Możliwe, że miesiąc, rok może kilka tygodni. Chłopak odjechał, a ja wróciłam do mieszkania od razu ruszając do pokoju szatyna, gdzie chwyciłam za plecak i zaczęłam do niego wkładać niedawno rozpakowane rzeczy.