piątek, 13 czerwca 2014

WAŻNE!

Więc.. postanowiłam zrobić cos w stylu spisu. Ułatwi to życie mi jak i wam. Można zgłaszać blogi o One Direction ale i o innym zespołach itp.

Na: http://all-our-life.blogspot.com/ - po prawej stronie znajdziecie zakładki 'Zgłaszanie do spisu.' jak i sam 'Spis.'
Zachęcam do zgłaszania się! ;)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Czas na zmiany.

Chwilę po mnie, w pokoju zjawił się Liam. Przez chwilę przystanął w progu i przyglądał się temu, jak wkładam ubrania do plecaka. Po chwili ruszył w moją stronę i dosłownie wyrwał mi koszulkę z dłoni.

- Co ty robisz? - Zapytał zszokowany.
- Przepraszam, nie powinno mnie tu być. - Odparłam i odebrałam swoje ubranie.
- Co ty mówisz? Ja chcę żebyś tu była. - Krzyknął i chwycił mój nadgarstek. - To przez Nialla? Coś ci nagadał? - Lekko mną szarpnął.

Przez chwilę patrzyłam na jego twarz, na której malowały się mieszane uczucia. Widziałam w jego oczach smutek ale po chwili zastępowała go złość by następnie powrócić do wyrażania żalu.

- Nie, to ja. Ja nie chcę tu być. - Odparłam z trudem.

Wyrwałam rękę z uścisku, który zelżał. Przez kilka sekund patrzyłam jeszcze na jego twarz, lecz po chwili nie wytrzymałam i zwróciłam wzrok na plecak, do którego wkładałam właśnie ostatnie rzeczy. Zamknęłam go i zarzucając na ramię zbiegłam po schodach, następnie wybiegając z domu. Minęłam po drodze Harry'ego, który wyglądał na nieźle zdziwione. Słyszałam jeszcze jak Payne krzyczy moje imię chcąc mnie zatrzymać ale nie udało mu się to. Na dworze było chłodno, skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i szłam przed siebie. Po moich policzkach mimowolnie zaczęły spływać łzy. Niall miał rację, powinnam dać Liamowi spokój. Jestem tak głupia, nawet nie umiem przyjąć pomocy. Po śmierci babci nauczyłam się samodzielności, nie miałam nikogo kto mógłby mi pomóc więc liczyłam tylko na siebie. Tak już zostało i najwyraźniej nie ma zamiaru się zmieniać. Kopnęłam kamyk, który leżał na chodniku. Poleciał dośc daleko, zatrzymał go but osoby, która stała na środku chodnika. Była to dziewczyna, zdradzały to jasne blond włosy, które sięgały jej do pupy i profil, którym do mnie stała. Twarzą była zwrócona w stronę mojego domu. Trochę mnie to przeraziło ale wzruszyłam ramionami, otarłam łzy i podeszłam do niej.

- Co robisz? - Zapytałam podążając za jej wzrokiem.
- Przyglądam się. - Odprała nieobecnym głosem.
- Czemu?
- Zawsze chciałam mieć taki dom. Ganek, na którym mogłabym przesiadywać, duże okna, przez które może wpadać światło słoneczne. W środku też musi być piękny. - Westchnęła rozmarzona.
- Może chcesz sprawdzić? - Zapytałam, a ona na mnie spojrzała. - To mój dom. - Rzuciłam obojętnie i ruszyłam w stronę drzwi.

Dziewczyna przez chwilę stała w miejscu lecz kilka sekund później już była obok mnie.

- Zapraszam. - Uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi.

Blondynka weszła do środka i zaczęła się rozglądać. Jej usta rozszeżały się, a oczy błyszczały. Przeszła do salonu i obróciła się wokół swojej osi.

- Tak.. zwyczajnie. - Uśmiechnęła się.
- To nadaje mu uroku. - Odparłam przejeżdżając dłonią po oparciu kanapy.
- W ogóle jestem Sisi. Nie lubię pełnego imienia więc po prostu Sisi. - Uśmiechnęła się, wyciągając w mojas tronę dłoń.
- Kim. Pełne imię jest pogmatwane. - Odparłam u uścisnęłam jej rękę. - Może herbaty czy coś?
- Wiesz co, wody, jeśli mogłabym prosić. - Dziewczyna usiadła na kanapie i rozglądała się po ścianach. - Mieszkasz tu sama?
- Tak, babcia zmarła.
- Przepraszam, nie wiedziałam.
- Nic się nie stało. - Posłałam jej lekki uśmiech.

Siedziałyśmy tak do później nocy. Zaproponowałam Sisi nocleg, na który się zgodziła. Było późno, a ja nie chciałam jej wysyłać do domu, w którym jak wynikało z jej opowieści, nie działo się zbyt dobrze. Poza tym, nie wiem czy wytrzymałabym samotną noc w domu. Obie usnęłyśmy na kanapie, oglądając jakieś romansidła.
Obudziłam się około czwartej. Zdenerwowana tak wczesną godziną pobudki, przeszłam do kuchni. Z blatu zebrałam telefon i odblokowałam go. Przejrzałam powiadomienia, które od jakiegoś czasu widniały na moim ekranie. Nudziłam się więc zaczęłam przeglądać książkę telefoniczną. Na dłużej zatrzymałam się przy numerze Liama. Miałam ochotę do niego zadzwonić i przeprosić za moje zachowanie, dodatkowo poprosić żeby przyjechał i mnie przytulił ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Przynajmniej dopóki nie zacznę przyjmować pomocy od ludzi chcących mi ją dać. Przejechałam jeszcze w dół i kliknęłam na zieloną słuchawkę obok kontaktu. Przyłożyłam telefon do ucha i nasłuchwiałam sygnału.

- Słucham? - Usłyszałam zachrypnięty i zaspany głos.
- Niall... - Szepnęłam nie wiedząc czemu właściwie dzwonię.
- Kim? - Zapytał, lekko się rozbudzając.
- Niall proszę cię, przyjedź do mnie. - Rzuciłam, powstrzymując łzy i rozłączyłam się.

Odłożyłam telefon znów na blat. Wyszłam na dwór nie chcąc obudzić, śpiącej w salonie Sisi. Zaczęłam płakać i to tak naprawdę. Szlochałam i dławiłam się łzami, w których wypływały moje smutki. Nie wiem ile tak siedziałam ale nagle oślepiły mnie światła. Podniosłam głowę w górę i zobaczyłam szybko idącego w moją stronę chłopaka. Wstałam i rzuciłam się w jego ramiona. Na początku zdziwiony, po chwili przycisnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku swoich ramion.

- Przepraszam, jestem taką idiotką. Nienawidzę siebie, za wszystko co zrobiłam. - Szlochałam w jego ramię.
- Ja też przepraszam, zachowałem się jak debil. Nie powinienem był mówić rzeczy, które powiedziałem. - Szepnął wtulając twarz w moje włosy.
- Tęskniłam za tobą, tak cholernie.
- Ja za tobą też. Nigdy więcej już nie uciekaj. - Wziął moją twarz w swoje dłonie i zmusił bym na niego spojrzała. - Rozumiesz?
- Tak. - Szepnęłam, przytaknęłam głową i znów wtuliłam się w jego tors.

Zaciągnęłam się jego zapachem i lekki uśmiech wstąpił na moją twarz. Może jeszcze nie wszystko stracone - pomyślałam i zatraciłam się w tak utęsknionym uścisku.