wtorek, 28 stycznia 2014

"...Nawet dziwna miłość jest lepsza od braku miłości..."

Kolejny dzień z rzędu budzik zadzwonił o godzinie szóstej by tym samym oznajmić mi, że pora zebrać się do pracy. Nienawidziłam jej, ale wiedziałam że jeśli przestanę zarabiać to wyląduję pod mostem. Chciałam być światowej sławy fotografem, miałam tak wielkie ambicje, a wylądowałam w jakiejś kawiarence która znajdowała się dobre pięć kilometrów od domu, w którym obecnie mieszkałam. Podniosłam się z łóżka, wyrażając przy tym swoje niezadowolenie różnymi pomrukami i wulgaryzmami. Po drodze do łazienki kopnęłam kilka rzeczy walających się po podłodze. Gdy zobaczyłam się w lustrze, miałam ochotę od niego odskoczyć. Włosy wyglądały jak siano, a wczorajszy makijaż był rozmazany na całej twarzy. Jeszcze bardziej zdenerwowana wzięłam się za doprowadzanie mojej twarzy do stanu używalności. Całe szczęście pogoda za oknem była w miarę, ponieważ nie padał deszcz postanowiłam że dziś do pracy się przejdę. Przebrałam się w pierwsze lepsze ubranie, które znalazłam na oparciu fotela. Do torebki schowałam telefon, trochę pieniędzy i klucze. Wyszłam na zatłoczone ulice Londynu, które zaczynały mnie już nudzić. Ciągle mijałam spieszących się ludzi. Szarość jaka panowała dookoła sprawiała, że miałam ochotę wrócić do domu i nie wychodzić spod kołdry. Po dłuższym czasie, udało mi się dotrzeć do nieszczęsnej kawiarenki

- W końcu jesteś. - usłyszałam na wstępie szefa
- Przecież zaczynam za pół godziny. - odparłam spoglądając na zegarek
- To zaczniesz teraz. - rozkazał
- A zapłaci szef więcej? - zapytałam z sarkazmem
- Nie.
- W takim razie zaczynam za pół godziny. - rzuciłam i wyminąwszy go weszłam do pomieszczenia dla pracowników

Przebrałam się w wymagany strój. Spódniczka przed kolano, biała koszula i fartuszek jak u gosposi z dawnych lat. Miałam jeszcze dziesięć minut więc wyszłam by zrobić sobie kawę. Widziałam, że szef śledzi mnie z nienawiścią w oczach. Był to mężczyzna około czterdziestki, ważył z dwadzieścia kilo za dużo i był praktycznie łysy. Ubrany w swoje ciemne spodnie i jasną koszulę, w której chodził już od ponad tygodnia, nie prezentował się zbyt zachęcająco.Wypiłam przygotowany przez siebie napój i niestety nadszedł czas rozpoczęcia mojej zmiany. Oczywiście jak tylko ja miałam zacząć pracować to w budynku pojawiło się znikąd dwadzieścia osób, które jak najszybciej chciały mieć swoją kawę i ewentualnie jakiś dodatek. Alkohol chyba nie wyparował do końca z mojej krwi ponieważ nadal czułam jego resztki w sobie. Byłam na potwornym kacu, który ciągle dawał o sobie znać. Byłam zmęczona i już nie mogłam się doczekać kiedy w końcu będę mogła stąd wyjść.

- Mogę prosić w końcu moją kawę? - usłyszałam zdenerwowany głos, który wyrwał mnie z mojego świata
- Oczywiście. To będzie pięć funtów. - rzuciłam i podałam mu papierowy kubek
- Dziękuję. - odpowiedział już nieco milej i podał pieniądze
- Zapraszamy ponownie. - odparłam standardowym tekstem, wkładając zapłatę do kasy

Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden.. W końcu czas na przerwę. Ruchem ręki pokazałam Cameron - była jedną z trzech kelnerek, które pracowały ze mną. Miła, wysoka szatynka o czekoladowych oczach, zawsze uśmiechnięta. - że odchodzę od kasy i poszłam do kanciapki. Usiadłam na jednym ze stołków stojących pod ścianą i napiłam się wody, którą miałam w torebce. Dwie minuty po mnie, do pomieszczenia weszła Tamara - niska dziewczyna z różowymi włosami - miałyśmy przerwę o tej samej godzinie. Przyniosła ze sobą talerzyk z kilkoma ciastkami i dwie kanapki. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i poczekałam aż usiądzie obok.

- Co się dzisiaj z tobą dzieje? - zapytała, biorąc do ręki jeden z wypieków
- Nie czuję się najlepiej. - odparłam gryząc kanapkę
- Wiesz, że nie powinnaś tyle pić. Zwłaszcza przed pracą, nie wspominając już o twoim zdrowiu.
- Może miałam powód żeby wczoraj wypić tyle ile wypiłam? - zadałam pytanie, na które wiedziałam ze nie otrzymam odpowiedzi

Wiedziałam, że dziewczyna się o mnie martwi. W końcu była to jedna z niewielu osób, które wiedziały co się u mnie dzieje. Nie mogłam jej nazwać przyjaciółką, ponieważ nie czułam z nią aż tak potężnej więzi. Po prostu byłyśmy dobrymi znajomymi, które wiedzą o sobie kilka rzeczy, które usłyszały gdzieś tam podczas pracy. Mówiąc o zdrowiu miała na myśli moje problemy z nerkami, które mam od dłuższego czasu, mi osobiście było obojętne co się ze mną dzieję ponieważ i tak moje życie nie zmieniłoby się gdybym miała je w pełni sprawne. Po chwili zobaczyłam jak Tam wstaje i wychodzi. Wróciła po pięciu minutach i wręczyła mi dwie tabletki.

- Ki, weź je i wracaj do życia. - rzuciła i usiadła obok
- Dzięki. - odparłam i połknęłam leki

Przerwa dobiegała końca więc najwyższa pora by znów wyjść do ludzi. Poprawiłam włosy i fartuszek i razem z Tamarą ruszyłyśmy do głównego pomieszczenia. Reszta zmiany minęła mi dość nudno, jak zawsze. Szef kilka razy przyczepił się o moje dzisiejsze nastawienie do życia i o to że 'nie w tą stronę starłam podłogi' co za idiota. Już dawno zostawiłabym tą pracę ale niestety poszukiwania nowej nie są łatwe. Zegarek wybił siedemnastą więc w końcu mogłam zrzucić z siebie uniform i przebrać się w swoje ubrania. Pożegnawszy się z resztą dziewczyn, ruszyłam w drogę powrotną. Chłodne wieczorne powietrze owiewało moją twarz, a pojedyncze krople deszczu spadały na moje ubranie jak i twarz. Przechodziłam właśnie koło jednego ze sklepów Nike, gdy ujrzałam dość duży tłum dziewczyn. Przystanęłam na chwilę żeby zobaczyć co się dzieje i od razu tego pożałowałam. W tłumie wyhaczyłam blond czuprynę, którą kojarzyłam od razu. 'Właśnie znów zaczynałam zapominać.' pomyślałam i z głową skierowaną w dół ruszyłam szybkim krokiem jak najdalej od tego miejsca.

środa, 22 stycznia 2014

"Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce"

"... głupota jest jedną z dwóch rzeczy, które najlepiej widzimy z perspektywy czasu. Drugą są stracone okazje."



'Dlaczego znów nie może być tak jak przed laty? 
Dlaczego życie postanowiło tak bardzo mnie zmienić?
Dlaczego świat, który mnie otacza zdaje się być tak okrutny?
Dlaczego wszystko co udało mi się stworzyć, teraz rozpada się na drobne kawałki?
Dlaczego ludzie, którzy coś dla mnie znaczyli, stali się mi obojętni?'

Znów te same myśli, znów te same wspomnienia. W końcu coś zaczęło się układać by znów legnąć w gruzach. Wyjechałam z Mullingar by zacząć wszystko od nowa. Nieporadna szesnastolatka ruszyła w nieznane by uwolnić się od życia bez przyszłości i zapomnieć o ludziach, którzy mogliby chcieć ją powstrzymać. Teraz dziewiętnastolenia, pozostawiona samej sobie. Babcia, u której mieszkałam zmarła pół roku temu. Jedyna osoba, na którą mogłam liczyć po wyjeździe, zostawiła mnie. Nawet w samej sobie nie mam oparcia. 



W wielkim mieście człowiek się gubi. Ciałem jak i myślami.